Tankowanie tylko w niektórych regionach, płatności tylko gotówką, problemy z badaniami technicznymi - wszystko to sprawia, że auta napędzane CNG nie są popularne.
Nie jest dobrze. W Polsce jest już trzydzieści jeden ogólnodostępnych stacji, na których można zatankować gaz ziemny CNG. Na początku roku 2008 było ich dwadzieścia siedem.
By pokazać braki w kwestii infrastruktury, wystarczy porównać nasz kraj z innymi państwami w Europie. Niemcy w każdym landzie mają więcej stacji CNG niż jest ich w Polsce. Czechy, mniejsze obszarowo przeszło trzy razy od naszego kraju, mają 20 ogólnodostępnych punktów tankowania gazu ziemnego, a tylko na ten rok planują otwarcie kilku następnych.
Użytkownicy pojazdów napędzanych sprężonym gazem ziemnym, zrzeszeni na forum cng.auto.pl, twierdzą jednak, że to nie liczba stacji, ale ich rozmieszczenie na terenie kraju stanowi największy problem. O ile mieszkańcy Górnego Ślaska, Małopolski, Dolnego Śląska, Kujaw i okolic Gdańska mają do nich ułatwiony dostęp, to reszta Polski jest wielką białą plamą na mapie punktów tankowania. Palący problem stanowią też godziny otwarcia stacji CNG. Większość z nich jest otwarta tylko w dzień, a w niedziele jest zamknięta.
Kolejnym problemem jest sposób płatności za zatankowane paliwo. Na większości stacji istnieje możliwość płacenia wyłącznie gotówką, a tylko na nielicznych można w tym celu używać kart płatniczych. Podobnie jest z fakturami – tylko w niektórych gazowniach istnieje możliwość zawarcia umowy na wystawianie zbiorczych rachunków za zatankowane paliwo.
Ale nie wszystko idzie źle. Nie ma na pewno w tej chwili problemu z zakupem auta przystosowanego fabrycznie do jazdy na gaz ziemny.
No i, oczywiście, gaz ziemny nadal jest jednym z najtańszych paliw w ogóle oraz najbardziej ekologicznych. A ponieważ prędzej czy później i w Polsce sytuacja paliw alternatywnych ulegnie normalizacji, można mieć nadzieję, że zadowolonych użytkowników aut na CNG zacznie w naszym kraju przybywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz